Po pierwszym użyciu byłam nim zachwycona. Skóra była niezwykle nawilżona wręcz śliska. Niestety na drugi dzień na całym ciele pojawiły mi się małe krostki. Początkowo nie powiązałam ich z użytym dzień wcześniej kosmetykiem. Przyjęłam wapno i posmarowałam krostki maścią z hydrokortizonem.
Po kolejnym użyciu kosmetyku pojawiły mi się kolejne krostki a jeszcze nie zdążyły się zagoić wcześniejsze. Nie bolały mnie ani nie piekły więc to z pewnością nie była reakcja alergiczna ale zaczęłam powoli winić za zaistniałą sytuację w/w produkt. Wyjechałam na wakacje a Borowina nie znalazła się w mojej kosmetyczce. Po krostkach nie zostało ani śladu.
Po powrocie po 14 dniowych wakacjach postanowiłam dać kosmetykowi jeszcze jedną, już ostatnią szansę. Tym razem jeszcze dokładniej spłukałam go ze skóry niż zwykle. Zmiany na skórze znów się pojawiły.
Poniżej skład:
Kosmetyku niestety nie mogę polecić.
Otrzymałam go w ramach współpracy z firmą JM Spa & Wellness
Pozdrowienia:)
takiego uczulenia nigdy nie miałam. masakra, dobrze, że napisałaś o tych krostkach :/ Współczuję
OdpowiedzUsuńno to faktycznie trzeba uważać na ten kosmetyk. dobrze że o tym piszesz.
OdpowiedzUsuńszkoda ale i tak się zdarza
OdpowiedzUsuńA ja się nie zgodzę z opinią. Ostatnio pisałam o nim u siebie na blogu, że dostałam ten produkt od siostry i powiem szczerze, że jestem z niego zadowolona. Stosuję już 2 tygodnie i jest idealny. Może jesteś uczulona na któryś składnik kosmetyku i dlatego Cię uczulił. Jeśli następnym razem dostaniesz podobne uczulenie od innego kosmetyku koniecznie porównaj składy. Pozdrawiam i zapraszam do siebie: www.justbeautylife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW treści posta napisałam,że to z pewnością nie uczulenie. Produkt jest kiepski i poprostu zapycha pory u mnie.
Usuńmasakryczne są takie kosmetyki ;/
OdpowiedzUsuńdzięki za info, na pewno nie użyję, bo moja skóra jest bardzo wrażliwa
OdpowiedzUsuńmoja jakoś bardzo wrażliwa nie jest a tu taki efekt...
Usuńskład niezbyt fajny ;)ale opakowanie ładne...
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie swędziało, nie piekło...
OdpowiedzUsuńNo niestety nie wszystkie kosmetyki są dobre.
Pozdrawiam
Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdził..
OdpowiedzUsuńNaprawdę chciałabym czasem częściej wpadać. Ostatnio moja aktywność blogowa sięgnęła dna, acz mam nadzieję, że teraz będzie odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńStronka jest faktycznie ciekawa. Japoński... Hym. Większość Japończyków chce się nauczyć angielskiego bądź go ćwiczyć, czasem proponują, że mogą Tobie pomóc w nauce. Mi choćby kazali się przedstawić po japońsku, gdy napisałam, że "coś tam umiem". Jeśli znasz podstawy angielskiego, to się z nimi dogadasz :)